.

.

niedziela, 16 lutego 2014

EPILOG część 1...

- No proszę, proszę...Moja siostra właśnie się całowała ?! I to z kimś, kto ma narzeczoną i dziecko..- Powiedziała "jakby" złośliwie.
- Ale to on...- Chciałam się jakoś wytłumaczyć.- A zresztą, co cię to obchodzi smarkulo ! - Wrzasnęłam.- Idź sobie gdzieś, czy coś, a nie się wwalasz w to, co ja robię !
- Powiedziałam ci coś złego ?! Nie chciałam kłótni...Próbowałam być miła...
- Ty miła ?! Nie rozśmieszaj mnie...- Prychnęłam.
- Chciałam dojść w końcu do jakiegoś porozumienia, ale to jednak ty masz problem ze sobą !
- Mam problem ! Racja, mam...Mam i jesteś nim ty !- Wyszłam do innego pokoju.
- Tak ???- Weszła za mną.- Mogłaś zostawić mnie tam, gdzie byłam. Ale nie....Zawsze zgrywasz matkę Teresę, która wszystkim pomaga ! Taka wspaniała córeczka rodziców ! To przez ciebie ich tu nie ma !. - Po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
- Przeze mnie ?! Pewnie pojechali spełniać kolejną z twoich zachcianek !
- Dlaczego zawsze to mnie o wszystko obwiniasz ?! - Uderzyła dłonią w ścianę.
- Mmm, a może było inaczej, co ???
- Oni pojechali do ciebie ! - Cała zaczęła się trząść i upadła na podłogę.- To ty mi ich odebrałaś...- Ledwo co mówiła. Ja stałam jak wryta i nie wiedziałam, co mam jej powiedzieć. Skąd mogłam wiedzieć, że akurat wtedy jechali do mnie...
- Boże, Caroline...Ja, ja nie wiem co powiedzieć...- Ja również zalałam się łzami. Podeszłam do niej i spróbowałam ją przytulić, ale od razu mnie odepchnęła.
- Zostaw mnie ! Nie na widzę cię, rozumiesz ! - Odwróciła się ode mnie.
- Caro, my nie powinnyśmy obwiniać się o ich śmierć...To był wypadek...- Położyłam dłoń na jej ramieniu.
- Teraz tak mówisz... Teraz, gdy powiedziałam ci, jak było na prawdę ! Jesteś taka fałszywa !

Miała rację. Nie chciałam roztrząsać tej sprawy, gdy dowiedziałam się prawdy. Niestety, za późno...

_ _ _

Wieczorem leżałam na sofie przykryta kocem. Cała ta sytuacja bardzo mnie przygnębiła. To moja wina, to ja zachowałam się chamsko. Wiem, że bardzo zraniłam Caroline, ale muszę poczekać, aż się trochę uspokoi...
Gdy moje powieki już się zamykały, rozdzwonił się mój telefon.

  • Słucham ?- Odebrałam zmęczonym głosem.
  • Ines ?- Usłyszałam po drugiej stronie.
  • No tak, to ja... Kto mówi ?- Podniosłam się do pozycji siedzącej.
  • Cristian, kojarzysz ? Odwoziłem cie razem z Alexisem.- No fakt.
  • Tak, już pamiętam.- Uśmiechnęłam się do siebie.
  • Wziąłem twój numer od Davida...Nie jesteś zła ?
  • Nie, no coś ty ! - Zaczęłam się śmiać.
  • To dobrze.- Wyobraziłam sobie, jak właśnie się uśmiecha.- Bo wiesz....Długo się z tym zbierałem...I mam do ciebie pytanie.- Zawahał się, zrobił przerwę, jakby czekał na moje pozwolenie.
  • Tak umówię się z tobą.- Poprawiłam swoje włosy.
  • Yym, ale...skąd ty ?!...Ale na pewno ?- Był bardzo zdziwiony.
  • Tak na pewno.- Na mojej twarzy znów pojawił się uśmiech.
  • To kiedy miałabyś czas ?- Jego głos również wydawał się być radosny. Chwilę się zastanowiłam.
  • Najlepiej to od razu mnie stąd zabierz...Proszę...
  • Coś się stało ??- Spoważniał.
  • To nie jest rozmowa na telefon...
  • Będę po ciebie za pół godziny, zbieraj się.
  • Jasne, czekam.- Przygryzłam wargę.
  • Do zobaczenia...- Rozłączył się. Wstałam i postanowiłam, że przebiorę się w siwą bluzę, czarne rurki i białe conversy.
_ _ _

Chodziliśmy po Barcelonie, byliśmy chyba wszędzie. Z nim zwiedziłam to piękne miasto.
Bardzo polubiłam jego towarzystwo. Był kimś, kto mnie rozumiał i chciał słuchać. Mogłam z nim rozmawiać o wszystkim i przy nim poczułam się znów bezpieczna.
Po kilku godzinach poczułam się do niego przywiązana. Nie wyobrażałam sobie, że możemy się już więcej nie spotkać. On chyba poczuł to samo.
On też zabrał mnie na plaże. To już mój drugi raz dziś w tym miejscu. Ale przy nim wydawało mi się zupełnie inne, bardziej magiczne...
Usiedliśmy obok siebie na piasku i wpatrywaliśmy w gwieździste niebo.
- Zobaczysz, jeszcze wszystko się ułoży.- Objął mnie ramieniem. - Za jakiś czas będziemy się z tego śmiać.- Pocałował mnie w skroń.
- Oby to szybko minęło...- Westchnęłam i spojrzałam w jego oczy. Miał nieziemsko przyciągające spojrzenie.  Zobaczyłam w nich odbicie całego nieba. Mogła bym wpatrywać się w nie godzinami. Chciałam, żeby ta chwila trwała. Trwała wiecznie...

*
Była taka piękna. Na jej twarz padało światło księżyca, co sprawiało, że wyglądała tak tajemniczo, a zarazem pociągająco.
Przejechała wierzchem dłoni po moim policzku. Lekko się do niej zbliżyłem. Zamknęła oczy i przyciągnęła mnie do siebie.
Lekko musnąłem jej rozgrzane wargi.
Całował ją delikatnie, a zarazem czule. Później coraz bardziej zachłannie...Obojgu brakowało tchu, ale żadne nie chciało przestać...

*** Miesiąc później ***

Rano obudził mnie dzwonek do drzwi.
- Idę ! - Krzyknęłam. Powoli zwlekłam się z łóżka i poczłapałam na dół. Otworzyłam drzwi i doznałam szoku przez widok pewnej osoby...- Znowu ty ?!- Przewróciłam oczami.
- Przecież ci mówiłem, że jeszcze się zobaczymy.- Wyszczerzył się.- Nie cieszysz się ?!
- A czy widzisz choć cień uśmiechu na mojej twarzy ?!- Odparłam głosem przepełnionym ironią i wpuściłam tego kretyna do salonu.
- Co takiego ci zrobiłem ? - Na jego twarzy malował się smutek.
- Po prostu jesteś idiotą...
- Jak ty mnie traktujesz...- Złapał się za głowę.- Jadę taki kawał drogi tylko i wyłącznie dla ciebie...- Szybko mu przerwałam.
- A ktoś ci każe ?! Chyba nie...
- Nie przerywaj mi ! - Krzyknął, a ja za gestykulowałam, że może kontynuować swoją ( nic a nic nieobchodzącą mnie ) wypowiedź.- Jadę tu po to, żebyś choć na chwilę mogła oderwać się od tego nudnego świata, a ty co ? Traktujesz mnie przedmiotowo i w dodatku obrażasz...Nie poznaję cię...
- Wiem, że nie robisz tego bezinteresownie, więc oszczędź tych głupich wypowiedzi...
- Robię to, bo wciąż cie kocham...Dziewczyno, nie potrafię o tobie zapomnieć...W końcu to nie był związek kilkudniowy...- Chwycił moją twarz w swoje ręce. I ....już jestem jego...- Jesteś całym moim światem.
- Co z Iriną ? - Zapytałam, a do moich oczu zaczęły napływać łzy. Wiedziałam co teraz będzie...Wiedziałam, że i tak będę mu ulegać. To było po prostu silniejsze. Chciałam płakać, bo wiedziałam, że pewnie zranię Cristiana. Mimo tego gwiazda Madrytu sprawiała, że nagle liczył się tylko on...
- To nie jest to samo...To z tobą chcę być.
- Widzisz, tylko po to tu przyjechałeś. Chcesz namieszać i wcisnąć mi jakieś kłamstwa...
- To nie są kłamstwa..- Oburzył się.- Chcę zabrać cię ze sobą na weekend. - Przyciągnął mnie do siebie za biodra. - Proszę, pojedź ze mną.- Czekał na moją reakcję, a po chwili dodał. - Co ci szkodzi ?
NO WŁAŚNIE CO MI SZKODZI !! ( Tak, wiem...Byłam głupia  - czyt. cholernie głupia )
- A co z Caroline ? - Zapytałam i wtuliłam się w jego tors wdychając woń jego perfum. Ten zapach potrafił całkowicie mnie odmienić.
- Odpoczniecie od siebie troszkę. - Zaczął gładzić moje włosy. ( Boże, gdyby wtedy wszedł Cristian, wszystko było by inaczej...)
- No nie wiem, porozmawiam z nią...Poczekaj tu !- Oderwałam się od niego i udałam się do jej pokoju.

Dlaczego ja to robiłam ? Dlaczego tak bardzo mu ulegałam ?!  Przecież tak na prawdę nic do niego nie czułam... Tello był ważniejszy. W nim byłam zakochana i to bardzo. To wszystko było popieprzone, jak w jakiejś "Modzie na sukces". Co ja robiłam ?!

I tak bijąc się z własnymi myślami stanęłam przed drzwiami jej pokoju.
Po chwili namysłu, zapukałam.
- Caro mogę wejść ?! - Zapytałam.
Oh, a właśnie zapomniałabym powiedzieć...Wtedy nasze stosunki rodzinne były w dużo lepszej kondycji i bardzo cieszył mnie ten fakt.

- Jasne, wchodź ! - Usłyszałam i przekroczyłam próg jej "królestwa", do którego kiedyś nie miałam wstępu.- Co jest ? - Kiwnęła głową w moją stronę.
- Słuchaj, boooo.....Nie wiem jak ci to powiedzieć... Domyślałam się, jak pewnie zareaguje.
- Wal śmiało ! - Ukazała rząd białych zębów. - Tylko nie mów, że zepsułaś mi telefon !
- Nie, nie o to chodzi.- Zaśmiałam się.- Wiesz Ronaldo chce, żebym z nim wyjechała...Co ty o tym myślisz ?- Zapytałam
- Jasne, jedź - Machnęła ręką. (Mogła mnie jakoś ogarnąć...)- Ale wiesz...Nie obraź się czy coś, ale myślałam, że jesteś z Tello...- Wypuściła powietrze z płuc.
(Bo byłam z Tello -_-)
- Sama nie wiem...- Złapałam się za głowę. ( Co ja w ogóle pieprzyłam... ) 
- Bo to chyba będzie zdrada....
- Nie jesteśmy razem ! - Powiedziałam pewnie.
- To pakuj się . - Posłała mi szczery uśmiech.
- Poradzisz sobie no nie ?!
- O nic się nie bój. Ja zostanę z Alexisem. - Znacząco poruszyła brwiami, za co od razu skarciłam ją spojrzeniem.
No tak Alexis... Człowiek, który całkowicie odmienił mi siostrę. Ale w ten pozytywny sposób.
Bardzo chciał ją poznać, aż w końcu się na to zgodziłam. Między nimi od razu coś się wytworzyło i nie przeszkadzała im różnica wieku. Caroline zemdlała, gdy go zobaczyła, a on dostał jakiegoś paraliżu. Stał, jak wryty i gapił się tak na nią. Aż w końcu do niej podszedł i przytulił na przywitanie... A, gdy ona spojrzała mu w oczy, zemdlała... 
Dla mnie i tak był dla niej za stary...
- To idę. - Przytuliłam ją i wychodząc zamknęłam za sobą drzwi.
Schodząc po schodach natknęłam się na barcelońską '9'.
- Cześć.- Powiedziałam radośnie.
- Oh widzę, że wiadomość o weekendzie z 'królem Madrytu' poprawiła ci humor...- Zironizował.
- Skąd ty...- Zdziwiłam się.
- Twój nażelowany książę zdążył się już pochwalić...
- Myślałam, że go lubisz.
- Lubie... Jednak fakt, że odbija dziewczynę mojemu przyjacielowi mnie wkur...- Nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Nie powinieneś mieszać się w nieswoje sprawy....
- Dziewczyno ogarnij ! Czego ty w końcu chcesz ! Cristiano czy Cristian ?!
- Chyba twoje kontakty z Caroline powinny się zakończyć...- Odparłam złośliwie.
- Ja przynajmniej wiem, czego chcę. Kocham Caro. I nie bawię się czyimiś uczuciami. To kobieta mojego życia i NIKT mi jej nie odbierze ! Jest wspaniała...A ty...- Spojrzał na mnie z pogardą.- Spotykasz się z moim kumplem, a jak przyjeżdża tamten, lecisz do niego, jak...
- Skończ ! - Wrzasnęłam.- Nie mów mi jaka jestem. Nie wiesz, co czuję. Może masz rację i nie wiem czego chcę. I robię to po to, żeby się upewnić.
- Bawiąc się uczuciami...- Prychnął.- Lecz się...Nie mogę na ciebie patrzeć !- Wyminął mnie i wszedł do pokoju mojej siostry głośno trzaskając drzwiami.
Co on sobie wyobraża ?! Kim jest, żeby mnie pouczać... Mam to gdzieś...
Chcę się zabawić... ( Tak, zachowywałam się, jakbym miała złamanie mózgu z przemieszczeniem...)

Wróciłam do salonu i zastałam CR7 rozwalonego na kanapie, z pilotem w ręku.
- Nie za dobrze ci ?! - Warknęłam.
- Jezu ! - Przyśpieszył oddech. - Przestraszyłaś mnie! - Krzyknął i pociągnął mnie na swoje kolana.
- Musiałeś to wypaplać dla Sancheza ?!
- A co boisz się, że tamten się dowie ?! - Gorzko się zaśmiał, a ja bałam się powiedzieć, co tak na prawdę czuję.
- Nie...
- Ufff...A już myślałem, że mam jakąś cienką konkurencję.- Wypuścił powietrze i złożył czuły pocałunek na moich ustach. Oddałam mu tym samym. Chwilę później jego ręce pieściły moje ciało. Nie opierałam się...
(Do tej pory nie rozumiem sama siebie...)

* * *


Dolecieliśmy.




 Od razu wiedziałam, gdzie jestem.
Portugalia... A dokładnie Algavre.  Przepiękne miejsce.
Byłam zachwycona. Wtedy już zupełnie zapomniałam o tym, co działo się w Barcelonie.

Ktoś teraz pomyśli, że byłam nienormalna ( ma rację ), ale tak, jak powiedział Alexis: nie wiedziałam, czego chcę... Liczyła się chwila..


_ _ _

Zachód słońca...
Uprosiłam Cristiano, żeby poszedł ze mną na plaże. W końcu jest taka piękna. Grzechem byłoby zmarnować taki widok.
Musiałam go trochę zaszantażować, inaczej by mi się nie udało.
Usiedliśmy pod skałą, blisko brzegu. Poczułam lekki chłód i od razu wtuliłam się w jego ciało.
- Zimno ci ? - Zapytał śmiejąc się.
- Troszeczkę...- Wtuliłam się jeszcze bardziej całując jego szyję.
- Mmmm..- Zamruczał.- Co pani dziś taka uczuciowa ?!- Uniósł brew.- Jakiś dzień dobroci ?!
- Coś się panu nie podoba ?! - Usiadłam na nim okrakiem.
 ( I od tego momentu żałuję wszystkiego co zrobiłam )
- Nie, nie. Bardzo mi się podoba.- Odparł przyglądając się mi.- Ale taka nagła zmiana ?! - Dodał, a po chwili zaczął całować mój dekolt.
- Hmm...- Lekko go odepchnęłam i zaczęłam odpinać guziki jego koszuli.
- Chyba chcę więcej takich dni.- Przyciągnął mnie do siebie wpijając w moje usta. Po chwili jego ręce powędrowały pod moją bluzkę odpinając mój stanik.
- Czy ty, aby się nie rozpędzasz ?! - Zaczęłam się z nim droczyć.
- Nie sądzę proszę pani.- Uśmiechnął się zawadiacko i położył na mnie.- I co teraz ?
- Jesteś zbyt gruby i nie ucieknę...- Zaczęłam się głośno śmiać.
- O nie ! Nie wybaczę ci tego! - Gorzko się zaśmiał.- Jak śmiesz nabijać się z boskiego CR7 ?! Będzie kara...Pokaże ci co potrafię...- Szybko przeszedł do konkretów. Ściągnął ze mnie spodenki i zaczął całować po całym ciele. TO BYŁ DOPIERO POCZĄTEK....

_________________________________________________________________________________

A więc witam po długiej przerwie na tym opowiadaniu :)
Jest to dopiero 1 część epilogu. Niestety nie dałam rady przepisać wszystkiego na komputer.
Wyszło mi 9 kartek A4, tak się rozpisałam. :D Ale w końcu z tego miały być 3 rozdziały...
Miałam zacząć przepisywać w ferie, ale okropny niemiecki pochłonął mój cały wolny czas :cccccc
Druga część tego epilogu pewnie pojawi się w tygodniu, ale nic nie obiecuje, bo właśnie NIEMIECKI i mnóstwo nauki ://///
Nie będę się na razie wypowiadać na temat tego, co napisałam.
Mam nadzieję, że chociaż trochę Wam się to spodoba :c

I UWAGA ! 
MAM OGROMNĄ PROŚBĘ !
 ZAJRZYJCIE NA TE OPOWIADANIE : zapomniec-wszystko.blogspot.com
JEST NA PRAWDĘ ŚWIETNE ! <3
ZOSTAWCIE PO SOBIE JAKIŚ ŚLAD :)

 To by było na tyle z mojej wypowiedzi :)
Do następnego !
BUZIAKI :*****
Muzyka *-* na lepszy wieczór :*